W lewackich bredniach można znaleźć np. takie cóś:

Śliczne, prawda? Lewak zrobi kurwę z logiki i jeszcze doda do tego przepiękny obrazek, żeby lewactwo wchodziło w dupcię na pełnej wazelince…
Gdy już się do tego poonanizujecie, to chwilę się zastanówmy nad takim przekazem:
Nasza ukochana mamusia
Ich stuknięta baba
Nasz wspaniały tatuś
Ich szalony despota
Nasza piękna siostra
Ich puszczalska dziwka
Miłość do rodziny uczy dumy z rzeczy, na które nie miałeś wpływu oraz nienawiści do ludzi, których nigdy nie poznałeś
Teraz już wiecie, dlaczego rodzina jest na celowniku lewactwa, tylko społeczeństwo nie jest jeszcze gotowe na ten przekaz, dlatego zaczęli od nacjonalizmu. Za kilka lat takie obrazki będą o rodzinie.
Czy naprawdę uważacie, że miłość do jednego oznacza z automatu nienawiść do drugiego? Muszę chyba zrobić wpis o fałszywym dualizmie świata. Cieszę się, że mogłem pomóc zrozumieć :).
P.S. Wpis oczywiście zrobiony w tej samej konwencji, co obrazek, czyli:
Nasza wspaniała idea vs ich lewackie durnoty!
Edit: Z komentarzy wynika, że ludziom się myli nacjonalizm z faszyzmem i faszyzm z komunizmem. Zrobię o tym artykuł, ale na szybko wklejam moje wyjaśnienie z dyskusji pod artykułem na FB: To nie jest trudne. Nacjonalizm to miłość do grupy z którą się identyfikujesz (najczęściej narodem, ale może być też jego częścią). Faszyzm to postawienie celów grupy ponad celami jednostki (niekoniecznie celów ekonomicznych). Komunizm to przekazanie zarządu nad podziałem zysków z pracy grupie (cel czysto ekonomiczny). Moim zdaniem różnice są jasne i wyraźne, choć dla niewprawionego oka mogą być ciężko rozróżnialne bo idą często razem. Czyli chcesz przejąć kontrolę nad cudzymi zyskami to wprowadzasz komunizm, żeby wytłumaczyć to ludziom, że tak powinno być argumentujesz to faszyzmem, a żeby się nie buntowali wpajasz im nacjonalizm i wtedy kochają Cię, gdy ich okradasz…